Z pewnością może złapać osłabionego czy przemoczonego, przyczepionego do jakiegoś gzymsu lub wchodzącego do gniazda
Gdy miałam przy oknie budkę z lęgiem wróbli, widziałam, jak pustułka złapała samiczkę wchodzącą do budki. Na szczęście pisklęta były już duże i samiec sam zdołał je wykarmić przez jakieś trzy dni do ich wylotu. Ja podrzucałam trochę pokarmu na parapet. W budce nie został żaden maluch, bo sprawdziłam.
Teraz obserwowałam przez lornetkę te pustułki na modrzewiu - oczywiście widziałam tylko niektóre karmienia, ale zawsze były to myszki.