Sąd Rejonowy w Końskich wiosną tego roku orzekł, że Jerzy K. i Władysław M. są winni uśmiercenia zwierzęcia. Skazał ich odpowiednio na 6 i 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę oraz przepadek broni myśliwskiej. Skazani odwołali się od wyroku. Domagali się umorzenia kary albo przekazania sprawy do ponownego rozpatrzenia.
.......
Sądu nie przekonały ich argumenty i wyrok utrzymano w mocy. - Jeśli ktoś chce być obrońcą życia społecznego, musi działać w granicy prawa. Nie ma mowy o znikomej szkodliwości czynu - zaznaczał sędzia Leszek Grzesiak, uzasadniając wyrok. I wykazał, że apelacja zawierała sprzeczności. Z jednej strony oskarżeni tłumaczyli, że pies był bezdomny, a z drugiej, że Władysław M. go przygarnął. - Hańba! Polskie bezprawie - powiedział Jerzy K. po usłyszeniu wyroku. Sędzia Grzesiak go upomniał.
"Nie ma mowy o znikomej szkodliwości czynu - zaznaczał sędzia Leszek Grzesiak..." - Brawo dla sądu!Oby takie podejście do przypadków znęcania się nad zwierzętami było normą w polskich sądach!