...tak troszkę, w ubiegłą sobotę, 6 kwietnia. Piszę dopiero teraz, bo dopiero teraz znalazłem czas na obrobienie materiału który zamieszczam poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=RAtWjS8vANI
Dwie wierzby powalone (postawione do pionu dziś rano, żyć będą), wiele gratów moich i pani jou trzeba było łowić z pobliskich rowów i zarośli.
No i jak zwykle prądu nie było. Tym razem całe 28 godzin, a że dzięki temu zupełnie nie miałem co robić, to z tych 28 godzin przespałem 22.
Dla kronikarskiej rzetelności - wiatr w porywach osiągał 105 km/h, najwyższa tego popołudnia dziesięciominutowa średnia wyniosła 71 km/h.