Nie twierdzę, że tylko koty, ani że koty najbardziej zagrażają ptakom, ale sądzę, że stanowią zagrożenie znaczące i możliwe do zwalczenia bez wyrządzania kotom krzywdy.
Na tym i na poprzednim Forum poruszałam już m.in. temat polowań czy szklanych pułapek.
Problem z kotami to też wina człowieka, jego nieodpowiedzialnego postępowania.
Kot domowy nie należy do naszego środowiska naturalnego, jak żbik czy ryś. Nie ma dzikich kotów domowych, są tylko koty domowe zdziczałe, bezdomne, wychodzące z domów – te ostatnie często też niesterylizowane i w rezultacie również przyczyniają się do zwiększania populacji kotów bezdomnych.
Problem w różnych krajach staje się na tyle poważny, że np. francuska Liga Ochrony Ptaków (LPO) kota domowego określa jako gatunek „inwazyjny”:
Le chat domestique est un prédateur non-natif dans tous les environnements où il est présent. Introduit par l’Homme, le chat domestique est une espèce que l'on peut considérer comme « invasive » dans les écosystèmes.Nie chodzi o akcje przeciw kotom jako takim, ale o uświadamianie ludzi, jak powinno się postępować z kotami i dlaczego, jakie są konsekwencje naszych błędów i nieodpowiedzialności, jaka jest skala problemu.
Poniżej cytuję w całości artykuł z portalu „ Nauka w Polsce” o polskich badaniach tego zagadnienia.
Anna Ślązak
Naukowcy: co roku koty zabijają w Polsce miliony ssaków i ptaków
Ok. 631 mln ssaków i niemal 144 mln ptaków pada w Polsce co roku ofiarą kotów - szacują naukowcy. Podkreślają, że aktywność tych drapieżników w skali kraju negatywnie wpływa na bioróżnorodność, np. na zagrożone gatunki ptaków.
Oszacowania, dotyczące liczby zwierząt padających ofiarą kotów na terenach wiejskich na terenie Polski, przeprowadzili: dr Dagny Krauze-Gryz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie, dr Jakub Gryz z Instytutu Badawczego Leśnictwa w Raszynie i dr Michał Żmihorski z Instytutu Biologii Ssaków PAN. Wyniki badań przedstawili na łamach "Global Ecology and Conservation".
Z ich obliczeń wynika, że wiejskie koty przynoszą do domów około 48,1 mln drobnych ssaków (ich faktyczna liczba mieści się w przedziale od 41,2-55,4 mln) oraz 8,9 miliona ptaków (pomiędzy 6,7 a 10,9 mln) każdego roku.
Jeszcze więcej zwierząt koty zjadają. Szacunki dotyczące liczby ich ofiar mówią o 583,4 mln ssaków (ich liczba znajduje się w przedziale 505,3-667 mln) oraz 135,7 milionach ptaków (103,9–171,3 mln) w skali roku.
W przypadku ptaków ofiarą kotów padają najczęściej popularne gatunki, które gniazdują w pobliżu ludzkich osiedli. Są to np. wróble, mazurki czy szpaki - gatunki, których liczebność generalnie w Polsce maleje. Na atak kotów narażone są też ptaki zakładające gniazda na ziemi, np. pliszka żółta, skowronek czy pokląskwa. Prowadzone w Anglii badania wskazują, że koty mogą odpowiadać nawet za 30 proc. przypadków śmierci w tamtejszej populacji wróbla. Koty mogą też wpływać na ptaki pośrednio. Badania amerykańskie dowodzą np., że stres wywołany ich obecnością może zmniejszać płodność u ptaków.
"Wiadomo było, że koty zabijają dużo, ale prezentowane przez nas estymacje nawet nas zaskakują. Zawsze w takich sytuacjach jest problem z precyzją oszacowań, ale dane, które mamy, wskazują na takie właśnie liczby" - komentuje dr Michał Żmihorski z IBS PAN.
Dr Dagny Krauze-Gryz z SGGW zauważa, że o problemie drapieżnictwa kotów mówi się i pisze coraz więcej. Wynika to z faktu, że kotów przybywa - ich liczba jest skorelowana z liczbą ludzi i jednocześnie nie zależy ona od liczby ich ofiar. Badaczka zaznacza zarazem, że tereny rolnicze Polski stanowią ważną ostoję (również w skali Europy) ptaków związanych z krajobrazem rolniczym. Ich liczebność jednak spada, głównie za sprawą zmian zachodzących w gospodarce rolnej.
"Nasze badania pokazały, że koty na wsi są kolejnym czynnikiem, mogącym zagrażać ptakom i innym kręgowcom tych terenów" - podkreśliła badaczka.
Autorzy publikacji przypominają, że w Polsce żyje około 94 mln par lęgowych ptaków (jest to łączna liczba wszystkich gatunków). Wykazali, że koty na wsiach mogą zabijać bardzo duży odsetek z tej liczby. Najwięcej ptaków koty zabijają na wiosnę (apogeum łowów przypada w marcu), a najmniej w listopadzie. To pozwala sądzić, że ofiarami kotów padają ptaki młode, co może ograniczyć produktywność ptasich populacji.
Ssaki - głównie gryzonie - padają ofiarą kotów najczęściej jesienią, bo wtedy właśnie jest ich w przyrodzie najwięcej.
Dr Krauze-Gryz zwraca uwagę, że koty na wsi nie są traktowane jak domowe pupile - trzyma się je głównie po to, aby łapały myszy. "Pewnie dlatego są bardzo słabo karmione - a czasem wcale, resztkami niezaspokajającymi ich potrzeb pokarmowych, co zmusza je do polowania" - mówi.
Ekspertka dodaje, że na świecie podejmuje się działania, mające uświadomić ludziom negatywny wpływ ich kotów na faunę. Zwraca się też uwagę na zagrożenia, na jakie narażone są koty wychodzące na dwór, np. na ryzyko wypadków na drogach. "Jednak w przypadku Polski trudno o skuteczne działania, skoro dbałość wielu właścicieli kotów o ich dobrostan jest bardzo ograniczona" - mówi naukowiec z SGGW.
"Według naszych obserwacji koty na wsi są często zaniedbane, źle karmione, muszą polować, by przeżyć. Jest to efekt niewiedzy właścicieli lub zwyczajnie ignorowania przez nich potrzeb żywieniowych kotów" - potwierdza dr Żmihorski.
Aby ocenić skalę drapieżnictwa ze strony wolno żyjących kotów w stosunku do drobnych ssaków i ptaków na terenach wiejskich w Polsce, naukowcy zebrali dane nt. średniej liczby kotów w gospodarstwach oraz wykorzystali wcześniejsze informacje o różnorodności gatunkowej ofiar kotów, jak też ich liczbie. Dane zebrano na Mazowszu w obrębie przeciętnych gospodarstw. Następnie naukowcy dokonali ekstrapolacji obliczeń z mniejszego obszaru - na teren całej Polski. W ten sposób oszacowali całkowitą skalę drapieżnictwa ze strony przebywających na swobodzie kotów w stosunku do ssaków i ptaków.
Dagny Krauze-Gryz zastrzega, że taki zabieg - jak każda inna ekstrapolacja - jest obarczony błędem. "Założyliśmy, że intensywność polowania monitorowanych przez nas kotów i liczba kotów w gospodarstwach są pewną średnią. Oczywiście musimy liczyć się ze zmiennością w skali kraju, np. odnośnie liczby kotów trzymanych w gospodarstwach; tego, w jaki sposób - i czy w ogóle - koty są karmione, co przekłada się na poziom drapieżnictwa w skali lokalnej. Wydaje nam się jednak, że ewentualny błąd nie ma dużego znaczenia" - mówi.
Jak podkreśla, chodziło głównie o pokazanie skali problemu. "A ten jest niepodważalny: koty zabijają miliony kręgowców rocznie na terenach rolniczych w skali całego kraju" - mówi.
W ostatnich latach przybywa naukowych argumentów, że koty stanowią czynnik ryzyka niesprzyjający przetrwaniu gatunków zagrożonych, np. ptaków. Autorzy publikacji przypominają, że koty domowe polują na dzikie kręgowce i ograniczają ich liczebność, prowadząc do wymierania w skali lokalnej. Szacuje się, że w samej Kanadzie co roku koty zabijają co roku od 100 do 350 milionów ptaków, a w USA jest to od 2,4 miliarda do 12,3 miliarda ssaków!
Według Michała Żmihorskiego wnioski z badania zmuszają do refleksji na temat priorytetów w ochronie przyrody. "Skoro koty zabijają tak wiele zwierząt, to dlaczego nic z tym nie robimy? Obecnie sytuacja prawna wydaje się być niekonsekwentna: jeśli celowo zabiję chroniony gatunek ptaka, ponoszę konsekwencje, jeśli wypuszczę kota, który - wiemy to m.in. z naszych badań - zabija dziesiątki gatunków chronionych, nie ponoszę żadnych konsekwencji" - zauważa.
Autorzy badania postulują edukowanie właścicieli kotów, którzy niewiele wiedzą o szkodliwości swoich zwierząt. "Sugerujemy też wprowadzenie rozwiązań prawnych, które - podobnie jak w przypadku psów - ograniczyłyby możliwość swobodnego poruszania się kotów i obciążyły właścicieli odpowiedzialnością za szkody w środowisku" - mówi dr Żmihorski.
Według nieoficjalnych danych w Polsce żyje ok. 6 mln kotów. Tylko część z nich to koty typowo domowe, które świat znają zza szyby. Reszta to koty okresowo lub stale przebywające na zewnątrz - wypuszczane na dwór, żyjące "przy domu", albo zdziczałe. (PAP)
autorka: Anna Ślązak
Źródło
Fragmenty innego artykułu:
Jestem na pTAK
Marcin Siuchno
KOT W OGRODZIE
[…]
Koty stanowią największe zagrożenie dla ptaków gnieżdżących się nisko nad ziemią lub na samej ziemi. W naszych ogrodach tak właśnie gnieżdżą się Pokrzewki i Kosy, Strzyżyki i Rudziki, często - z braku innych miejsc - również Kopciuszki i Pliszki. Nie oznacza to, że gnieżdżące się wysoko sikory, Szpaki, Jaskółki, Drozdy i Wróble są bezpieczne.
Każde pisklę, które nie lata lub lata jeszcze nieporadnie, jest na tyle łatwą ofiarą, iż zdarza się, że dzień po dniu ginie cały lęg.
[…]
Ważne, że można chronić ptaki przed kotami, a wymaga to tylko nieco chęci i wyobraźni.
Przede wszystkim, kot nie musi wychodzić z domu. Eksperci w dziedzinie behawioru kotów potwierdzają, iż każdy opiekun jest w stanie stworzyć swojemu domowemu pupilowi takie warunki, aby zaspokoić jego potrzeby: ruchu, skradania, czy polowania...
Kot nie jest częścią przyrody i - podobnie jak człowiek - jest w naturalnych ekosystemach szkodnikiem.
Źródło i cały artykuł ze zdjęciami
Jeszcze na koniec fragment z książki A. Kruszewicza „Ptaki Polski”, który już kiedyś zamieszczałam na poprzednim forum. Tutaj cytuję go za stroną „Plamka mazurka”, żeby nie skanować z książki.
Plamka Mazurka
Rzecz o sprawach ptasich piórem Marka Pióry podawana
Kopciuszki i koty
* * *
„Straty w lęgach kopciuszków bywają znaczne. W pewnej szwajcarskiej wsi badano wpływ kotów na lęgi ptaków osiedlających się w sąsiedztwie ludzi. W przypadku kopciuszków koty były przyczyną straty 1/3 jaj, 1/5 piskląt i 1/10 podlotów. Może kiedyś wreszcie właściciele kotów zrozumieją, że ich podopieczni wyrządzają naprawdę spore i zupełnie niepotrzebne szkody. Te koty nie są przecież głodne! Od połowy kwietnia do połowy sierpnia powinno się je trzymać w domach. Czy ktoś z nas akceptowałby jeszcze postawę, powszechną przed wojną, by wypuszczać psy, aby „znalazły sobie coś do zjedzenia”? Dlaczego więc w przypadku kotów nadal tolerujemy takie zachowania, a właścicielom kotów wydaje się, że „kot musi polować”? Otóż wcale nie musi! Wyraźnie pokazują to doświadczenia niemieckie i brytyjskie, gdzie w wielu regionach opanowano problem kotów zjadających chronione ptaki i zakazano ich wypuszczania bez nadzoru właściciela. Za łamanie zakazu przewidziano surowe kary – i jest on przestrzegany. Koty są zdrowsze, w ogrodach jest więcej ptaków, a jeśli ktoś wypuszcza swego kota bez nadzoru, to jego sąsiad natychmiast powiadomi o tym służby ekologiczne, które już wiedzą, jak wytłumaczyć właścicielowi, że tak robić nie należy i że prywatny kot nie ma prawa zjadać państwowych ptaszków.
Najstarszy z zaobrączkowanych kopciuszków dożył 8 i pół roku, a jedna z samic w pięcioletniej historii swych lęgów zniosła 62 jaja i wychowała 51 młodych (od 7 do 14 rocznie!). Miała szczęście. W okolicy nie było polującego kota.”
* * *
Źródło: Andrzej Kruszewicz „Ptaki Polski” (tom II) MULTICO Warszawa 2007
PS. Ja również jestem przeciwny aby prywatne koty obżerały się państwowymi ptakami, które są pod całkowitą ochroną. Jestem też przekonany, że dzięki inwencji opiekunów kotów problem szło by załatwić bardzo szybko.
Źródło