Żałuję, że nie mam kiedy zaobserwować co dzieje się w przydomowym karmniku, dzisiaj rano na szczęście znalazłem 30 minut, żeby na spokojnie usiąść przy oknie i chociaż przez chwilę zobaczyć jakie ptaki przylatują się posilić. Standardowo bogatki i modraszki, czasem pojawi się kowalik, było sporo mazurków i kilka wróbli.
Trochę dziwi mnie brak dzwońców i to od kilku lat
Dziki karmnik to juz w ogóle jest poza moją kontrolą, po śladach widzę jednak, że ptaki regularnie przylatują. Na spróchniałej gałęzi wysypuję ziarno i standardowo pod drzewem na niewielkim kopczyku ziemi. Wszystko znika