Powiesiliśmy kulę, żeby Dzięciołka miała zajęcie i nie stukała tak głośno. Niestety, to nic nie pomogło. Z orzeszków na ziarenka, z ziarenek na kulę, z kuli hop na ręcznik, którym okryte są drewniane części. Powyciągała nitki z ręcznika i znów ma używanie na całego
W końcu, na ręczniku powiesiliśmy gałązki, żeby jej utrudnić dostęp. Pomogło to na tyle, że stukanie jest odrobinę cichsze.
Chyba kuchnia nie spodobała się Dzięciołce, bo wczoraj postanowiła jeszcze zwiedzić pokój. Z góry przez uchylone okno sfrunęła na parapet, posiedziała najpierw na firance, potem na komputerze, okrążyła cały pokój i usadowiła się na wprost balkonu. Grzecznie poczekała aż jej otworzę i wyfrunęła bez pożegnania