Ciuciek napisał(a):A teraz pytania z innej beczki:
-Kiedy zaczynacie dokarmiać?
Jako głos w dyskusji o czasie dokarmiania zaprezentuję (dla niektórych kontrowersyjne) poglądy zawarte w książce, której autorzy są zwolennikami całorocznego dokarmiania ptaków.
Kiedyś już, na innym forum, pisałam o tych poglądach, ale może zainteresuje to też nowych czytelników tego forum.
Peter Berthold, Gabriele Mohr
Dokarmianie ptaków Muza SA
Warszawa 2008
77 stron
Książka oprócz części teoretycznej, zawiera wiele praktycznych porad dotyczących dokarmiania. Są tu też zaprezentowane te gatunki ptaków, które najczęściej zaglądają do karmników i przy każdym jest informacja o jego zachowaniu w karmniku i preferencjach pokarmowych.
Autorzy to:
prof. Peter Berthold - był przez pewien czas dyrektorem stacji ornitologicznej Radolfzell (Niemcy), należącej do Instytutu Maksa Plancka
Gabriele Mohr - asystentka techniczna w stacji ornitologicznej Radolfzell.
Autorzy książki opowiadają się za całorocznym karmieniem i nie chodzi im o to, by zatrzymać gatunki migrujące, lecz o to, by zwiększyć efektywność lęgów i różnorodność gatunków w danym terenie, gdzie wiele gatunków znika wobec braku pokarmu.
Dokarmianie widzą jako "zadośćuczynienie" za zniszczone środowisko, w którym ptaki nie mogą już żyć.
Cytuję: "... w ostatnich dziesięcioleciach, tak "posprzątaliśmy" ich tereny - pozbawiając je pokarmu - że dziś wiele jest zagrożonych. Oczywiście najlepiej byłoby objąć ochroną ptasie siedliska wraz z ich zasobami pokarmowymi albo odtworzyć je poprzez powrót do naturalnej przyrody. Niestety, jest to sposób bardzo żmudny, a jego efekt niepewny. Tak więc na razie pozostają nam szybko działające środki zastępcze."
..." musimy jeszcze raz wyraźnie napisać: poprzez dokarmianie możemy ptakom niejako "zwrócić" przynajmniej część tego, co odebraliśmy im naszą bezwzględną gospodarką rolną."
Od siebie przypomnę o różnicach między rolnictwem w Anglii i Niemczech a tym w Polsce, gdzie ciągle jeszcze jest wiele tradycyjnych małych gospodarstw i pól z miedzami, kępami drzew, mokradłami i chwastami.
Badania, na które powołują się autorzy trwają już jakiś czas.
Systematyczne badania nad skutkami dokarmiania ptaków rozpoczęto w Anglii na początku lat 70.
W 1970/71 r. wobec gwałtownego spadku liczebności ptaków rozpoczęto tam akcję dokarmiania. Zaangażowało się w nią prawie 20 milionów posiadaczy ogródków przydomowych.Badanie te trwają nadal - bierze w nich udział 17 tys. obserwatorów.
Pracownicy stacji ornitologicznej Radolfzell systematyczne badania nad dokarmianiem ptaków prowadzą od 10 lat.
Za sukces uważają m.in. odbudowanie przy jednym ze stanowisk całorocznego dokarmiania prawie zupełnie zanikłej tam populacji wróbla. Obecnie populacja ta liczy 30 par lęgowych. Oczywiście wraz z dokarmianiem należy zadbać także o miejsca lęgowe dla ptaków.
Bada się także wpływ dokarmiania na termin lęgów, ilość jaj, liczbę piskląt wychodzących z gniazd, kondycję i śmiertelność piskląt itp.
Autorzy książki uważają, że optymalny czas, by rozpocząć dokarmianie, to wrzesień.
Ptaki bowiem muszą dużo wcześniej i przed zimą zapoznać się z miejscem, gdzie będą mogły liczyć na pokarm. Są jeszcze ptaki wędrowne, które zapamiętają i może wrócą do karmnika wiosną. Młode jeszcze często towarzyszą rodzicom i uczą się od nich, gdzie szukać pokarmu.
Rozpoczętego teraz dokarmiania nie można przerywać przynajmniej do początku okresu lęgowego - czyli do maja, czerwca!
Według autorów książki przeprowadzone przez nich i przez innych badania wskazują, że całoroczne dokarmianie wpływa pozytywnie na zwiększenie ilości gatunków w okolicy, przyczynia się do większego sukcesu lęgowego i powiększenia populacji różnych gatunków, oraz stabilizuje małe miejscowe populacje.
Zdaniem tych badaczy nie jest prawdą, że ptaki uzależniają się od wykładanego im pokarmu. Nawet jeśli karmniki są pełne, nie rezygnują z samodzielnego poszukiwania pokarmu i karmią pisklęta pokarmem naturalnym.
"Zimowe, a w jeszcze większym stopniu całoroczne dokarmianie przynosi ptakom wiele korzyści, nie stanowiąc przy tym dla nich żadnego zagrożenia."
---------
Tyle o książce.
Ja sama przez cały rok dokarmiam wróble - są to ptaki bardzo związane z człowiekiem i uzależnione od niego, a ich źródła pokarmu w mieście skurczyły się i coraz trudniej znaleźć im miejsca lęgowe.
Ponieważ mieszkam w bloku na 5. piętrze, sypię do karmnika kaszę jaglaną, a w zimie dodatkowo słonecznik - łuskany, żeby ptaki nie śmieciły łuskami. W okresie lęgowym dorosłe przyprowadzają młode i karmią je na parapecie - kaszy nie trzeba łuskać, więc jest dobra dla takich maluchów, które właśnie opuściły gniazdo. A potem całe stadka młodych przylatują już samodzielnie.