Lamiko, wszyscy ciągną na zachód, to Albert też
I to w jakim tempie, gdy poczuł blisko granicę - o tym niżej
Na stronie Storchenhof pojawiły się szczegółowe informacje o trasie przelotu Alberta przez Polskę.
24. marca przy deszczowej pogodzie Albert przeleciał zaledwie 60 km i pozostawał na terenach na południe od Krakowa.
Także 25. marca nie poleciał daleko - tylko 80 km na północ i o 17.30 był nad Wisłą w pobliżu Dworów Drugich w powiecie oświęcimskim. Tu odnalazł wysypisko śmieci i oczyszczalnię. Spał na północnym brzegu Wisły na skraju lasu. Noc była zimna, ale sucha.
26. marca rano temperatura wynosiła 2 st. Albert odwiedził jeszcze raz wysypisko śmieci, a o 8.30 był już w powietrzu. Miał dobry wiatr ze wschodu, a więc "w plecy", temperatura podniosła się do 10. st. Albert wykorzystywał więc dobre warunki do lotu. Po 3 godzinach i zrobieniu 140 km. był koło Okopów w powiecie nyskim. Po półtoragodzinnym locie znalazł się koło Świdnicy na Dolnym Śląsku. Kontynuował lot bez odpoczynku. O 13.30 minął Lwówek Śląski - od Świdnicy jest to ok. 80.km, które przeleciał w ciągu 90 minut. Bez przerwy przeleciał 330 km.
O 15.30 był już w Niemczech. Około 19 był w rejonie Wittenbergii.
26.03. - to był dla Alberta rekordowy dzień: przeleciał 510 km w 12 godzin.
Do gniazda pozostały mu 52 km.
Edit.: z dzisiejszego rana:
27. marca - dla jednego z współpracowników stacji badawczej w Loburg wielkim zaskoczeniem było, gdy wczesnym rankiem zobaczył Alberta na gnieździe.
Po odczytaniu nadajnika GPS okazało się , że Albert noc spędził niedaleko miasta Bad Belzig , 40 km od Loburg. Wyruszył w drogę o godz. 6 i o 6.55 był w Loburg na swoim gnieździe.
Droga powrotna z zimowiska w południowym Sudanie zajęła mu 48 dni.
Teraz czeka na swoją partnerkę Minę, która także ma założony nadajnik, ale innego typu - o jej trasie będzie wiadomo, gdy wróci i zapis z nadajnika zostanie odczytany na miejscu.