W tym roku mam za sobą 4 warki z czego jedna była raczej bardzo średnia... chociaż w sumie śmiało mógłbym powiedzieć, że nieudana i tego będę się trzymał. Ale mniejsza.
Wiosną uwarzyłem piwo w stylu IPA z tym, że do chmielenia użyłem tylko jednej odmiany chmielu - japońskiej odmiany Sorachi Ace, która charakteryzuje się mocnym, owocowym aromatem z mandarynką na czele oraz nutami kokosowymi. Z tym kokosem jednak bywa różnie, chyba wszystko zależy od tego, z którego roku pochodzi dana partia, niektóre uprawy charakteryzowały się mocniejszym a inne słabszym aromatem kokosa. W moim piwie był kokos, ale raczej subtelny, majaczył gdzieś tam na drugim planie ale za to mandarynka dawała po nozdrzach i to równo!
Goryczka dosyć mocna ale krótka. Ze wszystkich piw, właśnie to było zdecydowanie moim najlepszym jakie uwarzyłem.
Później zdecydowałem się trochę poeksperymentować z przyprawami, drożdżami i innymi dodatkami.
Mam za sobą bardzo udane jasne "american pale ale" z dodatkiem werbeny i trawy cytrynowej fermentowane na nowym dla mnie szczepie drożdży, które mocno podreślily chmielowe aromaty. A smaku było bardzo ciekawie, można było wyczuć posmak cytryny mimo iż tego owocu nie dodawałem do piwa. Zioła jednak robią robotę, można się pozytywnie zaskoczyć
Kolejnym piwem był belgijski saison z dodatkiem kolendry, aframonu madagaskarskiego i trawy cytrynowej. I dzięki temu piwu chyba polubiłem "belgi"
W planach mam uwarzenie kolejnego, może tym razem nie saison ale belgijskie IPA.
I właśnie... ostatnie piwo i najbardziej nieudane.. MILK STOUT, czarne piwo z laktozą. Ostatnio kupiłem nawet milk stouta i dało się wyczuć różnicę. Moje nie miało w ogóle startu do tego piwa, w niczym nie przypominało stoutu, w barwie przejrzyste, raczej brązowe niż czarne, zero gładkości, zero palonych akcentów, czekolady, kawy...NIC. W smaku przypominało mi jakieś... nie no nawet ciężko porównać do jakiegoś dobrego piwa. Laktoza owszem była wyczuwalna ale bez szału.
A wcześniej jeszcze po skończeniu gotowania, kiedy to już chciałem zadać drożdże ekstrakt tak walnął w górę, że za nic nie mogłem go obniżyć, nie pomagało rozcieńczanie, dobrze, że miałem jeszcze saszetkę drożdży w zapasie bo na jednej piwo by nie sfermentowało. Przy tak wysokim ekstrakcie nie było szans.
Niby robiłem wszystko wg instrukcji a jednak coś poszło nie tak. Bywa.
Sorachi Ace IPA - piękny kolorek wybornego piwa
Lemon pale ale w fermentorze i w szklaneczce