Złotok, który przebywa u mnie od pewnego czasu.
Ma duże wystające oczka i długość ciała około 15 mm.
Gdzieś się chowa, a niekiedy wychodzi na szybę jednego z okien, pospaceruje chwilę i znów znika. Chyba jeszcze nie wylatuje, bo wciąż jest zimno. Polubiłam go
Trudno go sfotografować, zwłaszcza na szybie, bo jest prawie przezroczysty, toteż zdjęcie jest słabe.
Złotook to pożyteczne stworzonko, zjada m.in. mszyce i inne szkodniki roślin. Jak podaje Wikipedia, larwa złotooka w ciągu 2 tyg. potrafi zjeść do 450 mszyc.
Jesienią, już we wrześniu często wlatują do mieszkań w poszukiwaniu schronienia pod zimnem i trzeba je chronić, nie zabijać i nie wyrzucać na mróz. Niewidoczne przycupną sobie gdzieś w kąciku
Złotook jest wrażliwy na mróz, dlatego w okresie zimowym często wlatuje do zabudowań. W tym okresie owady są bardzo nieporadne. Chętnie zasiedlają strychy, pomieszczenia mieszkalne, piwnice. Najczęściej mylone z molami często są zabijane. Warto ochronić te owady, biorąc pod uwagę, że nie stwarzają żadnego zagrożenia i nie są natarczywe.
W przyszłości warto także pomyśleć o skonstruowaniu dla nich w ogrodzie budek, w których będą mogły przezimować. Jesienią na zewnątrz ustawiamy małe skrzynki z wywierconymi na wylot dziurami. Wnętrze należy wypełnić suchymi liśćmi (dębowe, bukowe) lub słomą. Pomalowane w kolorze czerwonym, pomarańczowym lub brązowym wabią do środka te owady. W jednej skrzynce może przezimować nawet kilkaset złotooków.
Źródło i cały artykuł