Dziś za Tęczowy Most pobiegła Zulka...
Nie była łatwym psiakiem, choć na stare lata złagodniała. Jakoś dziwnie pusto i cicho się zrobiło...
Przez trzy tygodnie próbowałam podjąć decyzję by pozwolić jej odejść a gdy już byłam gotowa, Żulik jak to Żulik stawała na nogi i pokazywała, że jeszcze nie czas.
Od wczorajszego popołudnia już się nie podnosiła (choć rano jeszcze usiadła i postawiła swoje wielkie uszy).
Wzięła ze sobą Bogusia...