Ratuje nietoperze

Moderator: Lamika

Ratuje nietoperze

Postprzez garrulus » piątek, 28 stycznia 2022, 11:39

Cykl: Zagrajmy w zielone.

Barbara Górecka ratuje nietoperze.

Czy ja dobrze widzę, że ma pani za pazuchą nietoperza?
Tak, a właściwie nietoperzycę, Olesię. Lubi ciepło mojego ciała. Olesia jest borowcem wielkim*, urodziła się u mnie w domu prawie trzy lata temu, na początku marca. Była drugą z bliźniąt i mama ją odrzuciła. Akurat nietoperze tego gatunku częściej od innych rodzą bliźniaki.
Mama Olesi wpadła do wentylacji w sąsiednim bloku, lokatorzy do mnie zadzwonili, więc poszłam i ją wyciągnęłam. Z tej wentylacji i z pobliskiej piwnicy uratowałam w sumie prawie 50 borowców. Część padła z powodu odwodnienia, ale ocalało ponad 40. 11 było w ciąży.

Jak się rozmnażają nietoperze?
Nietoperzyce są zapładniane na jesieni, podczas godów. Przez zimę przechowują plemniki w narządach rodnych i dopiero gdy uznają, że jest ciepło i mają pokarm, dopuszczają do zapłodnienia. Małe rodzą się zwykle w maju i czerwcu. Olesia przyszła na świat wcześniej, w moim domu. Była sina, chuda, miała chore nerki. Gdy przesuwałam ją w stronę samic, te ją odrzucały i syczały, bo była słabszą z bliźniąt. Miała pogryzioną głowę, prawdopodobnie właśnie to one ją pogryzły. U nietoperzy jest tak, że samice nie tracą czasu na wychowanie małego, które prawdopodobnie nie przeżyje. Okrutne, ale to natura. Wyciągnęłam więc Olesię z pojemnika z matkami, odkarmiłam ją mleczkiem dla ssaków i odchowałam.
Na stole, przy którym rozmawiamy, urodziły się Kropka i Kreska. Obserwowałam ten poród z zapartym tchem, jakbym była w innym wymiarze. Samice w naturze rodzą, wisząc do góry nogami. Felicja była jednak w klatce na stole, więc otuliła się własnymi skrzydłami, zrobiła coś w rodzaju wigwamu, a młode wyszło spod jej skrzydła. Miało około czterech centymetrów, a łapy prawie tak duże jak dorosły osobnik. W pierwszym tygodniu życia mamy latają z małymi, więc dzieci muszą mieć duże łapki z ostrymi pazurkami, żeby mogły się wczepić. Nietoperzyca ma dwa sutki, którymi karmi młode. Trzyma je ciasno, pod skrzydłami. Wylizuje małe do czysta, jak każdy ssak. Rodzi raz do roku.
A to jest koleżanka Olesi, którą specjalnie sprowadziłam dla niej z Poznania. Gdy dziewczyny zobaczyły się pierwszy raz, dotknęły się noskami i przytuliły się do siebie. Od tego czasu są nieodłączne.

Chciała pani, żeby Olesia miała koleżankę?
Nietoperze są niezwykle socjalne. Poprzednia koleżanka Olesi, Kreska, umarła i Olesia została bez pary. Była zrozpaczona, przestała jeść, więc musiałam jej szybko zorganizować towarzyszkę. I tak w moim domu pojawiła się Anielka.
Proszę spojrzeć, jak na Olesię syczy Cecylka. To niezły diabełek. Chowam ją do stanika, żeby jej było ciepło i bezpiecznie. Zawsze przy lewej piersi, żeby czuła bicie serca. Reaguje, gdy ją wołam. Wyciągam rękę, a ona podchodzi i włazi mi pod bluzkę. Czasem idziemy tak do sklepu. Kiedy ona się w tym sklepie ujawnia, ludzie są ogromnie zdziwieni, ale i zaciekawieni. Nie wierzą, że nietoperz nie robi mi krzywdy.
[...]

Jak Cecylka do pani trafiła?
Cecylka jest nockiem**. Jej mamę zabił kot, ale ona przeżyła. To było w czerwcu zeszłego roku. Leżała na martwej mamie i tak ją znaleziono. Pojechałam po Cecylkę aż za Gorzów Wielkopolski i przywiozłam do Szczecina.
Na początku miałam dużo dobrej woli, żeby ją wypuścić, gdy zacznie latać i stanie się samodzielna. Okazało się jednak, że nie ma w pobliżu kolonii jej gatunku. Dzwoniłam do różnych chiropterologów, czyli specjalistów od nietoperzy, ale nikt mi nie pomógł. W połowie września się zbuntowałam i zostawiłam Cecylkę w domu. Nie wykluczam jednak, że wypuszczę ją na wiosnę.

Jak to się stało, że zaczęła pani ratować nietoperze?
14 lat temu nietoperz wpadł do pokoju mojej córki Ewy. Dostał się do mieszkania przez otwór w ścianie kuchni prowadzący do pionu z wodomierzami. Ewa mnie zawołała, weszłam do środka i zobaczyłam na jej łóżku coś podłużnego, brązowego. Nie wiedziałam, co to jest. Myślałam, że jakiś gryzoń, ale córka, która jest mądrzejsza ode mnie, powiedziała: „Mamo, to nietoperz".
Wpadłam w panikę. „Pewnie ma wściekliznę, zarazi mi dziecko" – krzyczałam. Myślałam wtedy, że wystarczy dotknąć nietoperza, żeby się zarazić. Dziś wiem, że wirus przenosi się przez ślinę, gdy chore zwierzę ugryzie albo gdy jego ślina dostanie się na śluzówkę oka czy ust, a ciągłość skóry jest przerwana. Dlatego moi wolontariusze, którzy zgłaszają się do mnie przez Facebooka, mają przyłbice. A ja się szczepiłam, i to dwa razy.

Co było dalej?
Schowałam nietoperza do pudełka i zadzwoniłam do straży miejskiej. Przyjechali po dwóch dniach, a zwierzę przeżywało gehennę. Zabrali je i pojechali, a ja nie sprawdziłam, co się z nim stało.
Nazajutrz do kuchni wpadły nam dwa kolejne nietoperze, a dzień później trzy. Latały po całym mieszkaniu, a ja nie wiedziałam, co robić. Znów zadzwoniłam do straży, ale usłyszałam, że mają dużo pracy z łabędziami. Może pani by się zajęła nietoperzami? – zapytał przedstawiciel łowczego miejskiego.

I się pani zajęła.
Zaczęłam dużo o nietoperzach czytać, poznawać ich potrzeby. Pocztą pantoflową rozeszła się wiadomość, że ranne nietoperze można zwozić do mnie. Ludzie zaczęli mi je w pudełkach podrzucać pod drzwi, a ja je brałam do mieszkania. Mieszkam w bloku w Szczecinie, w pobliżu Puszczy Bukowej, stąd nietoperzy w okolicy jest sporo.
Na początku zawsze dokładnie oglądam nowego nietoperza, sprawdzam, czy nie ma obrażeń. Jeśli sama mogę go opatrzyć, a mam w tym już pewną wprawę, to opatruję, a jeśli nie, to jadę do weterynarza. Karmię robakami na ryby i po odchowaniu wypuszczam na wolność.

Lubi pani wypuszczać nietoperze na wolność?
Wie pani, że to jest niesamowicie przyjemne? Razem z wolontariuszami idziemy do Puszczy Bukowej, człowiek podnosi rękę, nietoperz w jego dłoni zaczyna drżeć. Po chwili wzbija się w powietrze, robi fru i wraca do natury.
Zostawiam sobie tylko te, które nie poradziłyby sobie na wolności, są okaleczone albo chore.

Ile nietoperzy aktualnie u pani mieszka?
Teraz mam ich w domu 15. Rekordowo miałam 373. Kiedyś ponad 200 znalazłam pod szafką na balkonie sąsiada. Zadzwonił do mnie, że coś mu piszczy, a gdy przyszłam i zajrzałam za szafkę, okazało się, że to nie jeden nietoperz, ale cała kolonia. Wzięłam wszystkie, bo jak nie ja, to kto?

Już rozumiem, dlaczego mówią na panią Bat Mom.
Mam dobrą rękę do wychowywania dzidziusiów. Karmię na przykład maleństwa, które straciły mamę. Co półtorej godziny podaję im pipetą odżywczy preparat dla młodych ssaków. Zaczynam około siódmej rano, a kończę o północy.
Po jakichś dwóch–trzech tygodniach preparat odstawiam i zaczynam podawać maluszkom robaki wyduszone z pancerzyków. Gdy maluch zaczyna gryźć, dostaje robaki w chitynce. Uczę go samodzielnego jedzenia.

W jaki sposób?
Wkładam robaki do miseczki, a nietoperza biorę w lewą rękę. Kieruję pyszczek nietoperza do miseczki i podaję mu pęsetą robaka do pyszczka, tak żeby myślał, że sam go bierze. Aż następuje moment, że nietoperz sam zaczyna łapać robaka do ryjka. Wygląda wtedy, jakby palił cygaro. Daję też maluchom witaminy, preparat na odporność i wapno.

Skąd ma pani na to pieniądze?
Na początku kupowałam wszystko za swoje, ale gdy zwierząt zaczęło przybywać, założyłam zbiórkę na zrzutka.pl i teraz wydaję na nietoperze pieniądze od darczyńców. Rozliczam każdą złotówkę. Zbieram też środki, gdy chodzę z nietoperzami na lekcje do szkół. Za zgodą rodziców, którzy wiedzą o mojej wizycie wcześniej, uczniowie dają mi po 3–5 zł.
Niedawno na przykład dostałam ze spółdzielni mieszkaniowej 300 zł, wszystko już wydałam. Litr mączników – to robaki – kosztuje od 45 do 70 zł, a litr drewnojadów – od 60 do 90 zł. Mniejsze nietoperze pochłaniają dziennie po około 20 mączników, a duże około 35–40. One są niezwykle żarłoczne. Niektóre jak się przejedzą, to wymiotują.
Kupuję też świerszcze – to wydatek od 20 do 50 gr za sztukę. Sałata lodowa eko dla robaków – od 8 do 12 zł. Za paczkę odżywki płacę 40 zł. Do tego dochodzą koszty leczenia, jednorazowych rękawiczek, pipet, którymi nietoperze są pojone, i papierowych ręczników. Będzie mi łatwiej, gdy skończę zakładanie fundacji i może dostanę dotacje unijne na ratowanie nietoperzy.

Jak ma na imię pani najnowszy podopieczny?
Gucio. Podczas remontu spadł na głowę jednemu z robotników. To mroczek późny***. Za dwa miesiące wypuszczę go na wolność. Gucio waży 11,5 grama, musi trochę utyć.
Proszę spojrzeć, borowce z pudełka obok ważą po 30 gramów. A ten mały to karlik****, Wacek, waży 4,76 grama. Trafił do mnie 28 grudnia. Latał ludziom po mieszkaniu. Karliki, co ciekawe, potrafią startować do lotu prawie pionowo. Wacek wróci na wolność, jak tylko go trochę podkarmię.


Jak pani waży nietoperze?
Mam wagę jubilerską, która jest dokładna do setnej grama.
A w jaki sposób ustalić wiek nietoperza?
Najłatwiej jest w pierwszym roku życia, bo wtedy widać pod światło, że stawy nietoperza nie są do końca skostniałe. Potem można domniemywać, mierząc przedramię ssaka – im dłuższe, tym starszy. Młode borowce mają przedramię długie na 48 mm, dojrzałe - na 59 mm.

Jak na tę pani pasję reagują sąsiedzi?
Nie mają pretensji, bo utrzymuję w domu czystość. Często przychodzą i pytają o nowych podopiecznych.

Bo uważają, że nietoperze nie mają przed panią tajemnic?
Nie tylko sama czytam o nietoperzach, ale także nawiązałam kontakty z biologami i chiropterologami z Uniwersytetu Gdańskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego, jak też ze specjalistami z Instytutu Ssaków PAN w Białowieży. Dużo się od nich uczyłam, jeździłam na konferencje i noce nietoperzy.
Z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska dostałam zgodę na przetrzymywanie nietoperzy w domu. A z Generalnej Dyrekcji w Warszawie – pozwolenie na prowadzenie działalności edukacyjnej. Dzięki temu mogę jeździć z nietoperzami po szkołach i opowiadać o nich dzieciakom. Zawsze biorę Olesię i Cecylkę.

Jestem pod wrażeniem pani oddania tym zwierzętom.
Nie wyobrażam sobie życia bez nietoperzy. Ja je uwielbiam. Naprawdę. Siadam, zaczynam je poić czy karmić i czuję, jak się odprężam. Nie muszę medytować, nie muszę brać środków uspokajających. Patrzę w te brzydkie ryjki i jest mi dobrze.
Dzięki nim podróżuję po całym kraju, byłam w Białowieży i Supraślu, i poznaję tylu ciekawych ludzi.
Wiem, że robię coś niezwykłego. Czuję ogromną satysfakcję, że ratuję te bezcenne dla przyrody ssaki. Do dziś pamiętam samicę borowca wielkiego, którą ocaliłam jako jedną z pierwszych jakieś dziewięć lat temu. Była w ciąży, parła, parła i nie mogła urodzić. Pojechałam do pani weterynarz, która podała samicy narkozę i zrobiła cesarskie cięcie. Przypuszczam, że mogła to być jedyna nietoperzyca w Europie, która w ten sposób urodziła. Co prawda maleństwo nie przeżyło, ale jeździłam potem z tą moją borówką na różne konferencje i opowiadałam jej historię.

Mogłabym poznać tę borówkę?
Mieszka w Kielcach, u pani weterynarz. Ma tam emeryturę, a ja co pewien czas dzwonię i pytam, jak się miewa.
Nie mogę odżałować mojego ukochanego Dzwoneczka, który kiedyś uciekł mi przez balkon. On też był borowcem, pochodził z Drawska Pomorskiego, jego mamę zabił kot. Pan Sebastian, gdy kosił trawę, znalazł Dzwoneczka leżącego na martwej mamie i wrzucił oboje do kompostu. Następnego dnia zobaczył, że Dzwoneczek się rusza. Zabrał go i zadzwonił do mnie. Namierzył mnie na Facebooku. Poleciłam mu, żeby karmił Dzwoneczka kozim mlekiem. Mały przeżył i pan Sebastian mi go przywiózł. Odchowałam go, nauczył się latać, zamieszkał w pudełku z Olesią. Pewnego razu, to był maj, Dzwoneczek wyfrunął przez balkon i tyle go widziałam. Zgłosiłam w straży miejskiej, że szukam nietoperza, przez trzy dni chodziłam po okolicy z ultrasonograficznym detektorem do wykrywania dźwięków nietoperzy, ale Dzwoneczka nie znalazłam. Zła jestem na tego nietoperza okrutnie. Bardzo się martwię, czy poradził sobie na wolności. Ja bym go wypuściła dopiero wtedy, gdy miałabym co do tego pewność.

Co zagraża nietoperzom?
Sroki, sójki, sowy, koty. No i ludzie, głównie dlatego, że się nietoperzy boją. Gdy nietoperz wpadnie do domu, uderzają w niego różnymi przedmiotami, żeby go wygonić. Często trafiają do mnie ciężko ranne nietoperze. Nie wszystkie udaje się odratować. Bo najbardziej nietoperzom zagraża zły PR.
Bzdurne są stwierdzenia, że nietoperze wplątują się ludziom we włosy i rozsiewają różne choroby. Mogą, jak każdy ssak, być zakażone wścieklizną, ale to się u nich zdarza niezwykle rzadko. Na wszelki wypadek więc nie należy dotykać ich gołą ręką, tak samo jak wiewiórki, jeża czy sarny.

A co dobrego możemy o nietoperzach powiedzieć?
Są pożyteczne, bo zjadają meszki i komary. Taki borowiec jak Olesia zjada jednej nocy do trzech tysięcy komarów. Zaś odchody nietoperzy są doskonale zbilansowanym nawozem dla roślin ogrodowych.
Nietoperze są niezwykle inteligentne. Świetnie zapamiętują i kojarzą. Szybko się oswajają. W kontakcie z człowiekiem początkowo przestraszone popiskują, wyrywają się, niektóre próbują gryźć. Ale po jednym, dwóch dniach, gdy tylko się zorientują, że nic złego im nie grozi, łagodnieją.
W ciągu dnia nietoperze obniżają temperaturę ciała, by nie tracić energii, i śpią. Proszę dotknąć Cecylkę, zobaczy pani, jaka jest chłodna. W ogóle nietoperze są bardzo przyjazne, lubią się do siebie przytulać. Borowce, które są najbardziej pyskate, kłócą się między sobą o miejsce: „Ja tu wiszę, idź sobie gdzie indziej". Najlepiej jest na środku, bo najcieplej.

Są rodzinne?
Gdy jakaś nietoperzyca osieroci małe, karmienie i opiekę przejmują inne samice z kolonii. Z Olesią sytuacja była wyjątkowa, bo nie rokowała. Co ciekawe, nietoperze porozumiewają się między sobą „pełnymi zdaniami". Dowiedziałam się tego na jednej z ostatnich konferencji. Chiropterolog nagrał dźwięki, jakie wydają nietoperze, i stwierdził, że są one powtarzane cyklicznie. Sfilmował też zachowanie nietoperzycy w trakcie wydawania tych dźwięków. Wyglądało to tak, że mama, wylatując z kolonii, kazała małemu lecieć za nią. I mały tak zrobił. Okazuje się też, że nietoperzowe dźwięki są podobne do języka delfinów.
Nie rozwiązano jeszcze zagadki długowieczności nietoperzy. Borowce żyją najkrócej, bo około 15 lat. Inne gatunki o wiele dłużej, na przykład nocki ponad 40 lat. Naukowcy badają, czy tę cechę nietoperzy można wykorzystać do wydłużenia życia ludzi.

Czy nietoperze mogą być wobec nas agresywne?
Same z siebie – nigdy. Wręcz unikają ludzi.

Co by pani robiła na tej emeryturze, gdyby nie nietoperze?
Nie mam pojęcia! Pochodzę z domu, w którym panował niezwykły szacunek do zwierząt. Mój tata był chirurgiem i ratował małe koty. Miałam trzy siostry – każda z nas przychodziła do domu z jakimś zwierzęciem, któremu trzeba było pomóc. A moi rodzice byli święci, bo wszystko to cierpliwie znosili.
Tata umarł, zanim zaczęła się moja historia z nietoperzami. Ale wiem, że byłby zachwycony. Oszalałby z radości, że ratuję nietoperze.

Pani mąż i dzieci też są zachwycone?
Moje dzieci nie mogą już słuchać o nietoperzach. „Mamo, tylko o nich nie mów" – proszą, gdy gdzieś idziemy. Chyba mają przesyt. Mój mąż, który trochę jest o nietoperze zazdrosny, też. Czasem żartuje, że chciałby umieć latać jak nietoperz – bo wtedy bym się nim troskliwie zajmowała.
,,,,,,,

*Borowiec wielki lubi bytować w ciasnych szczelinach, dziuplach, pod korą drzew, a ostatnio coraz częściej pod ociepleniem i w szczelinach wentylacyjnych bloków z wielkiej płyty.
**Nocek to zróżnicowany gatunek o różnej wielkości – od małego nocka rudego do nocka dużego, który ma rozpiętość skrzydeł do 40 cm. Mieszka w bunkrach i na strychach.
***Mroczek późny jest gatunkiem osiadłym. Włazi pod wełnę mineralną, chowa się na strychach. U tego gatunku najczęściej stwierdza się wściekliznę.
****Karlik to najmniejszy polski nietoperz. Są karliki drobne, malutkie i większe. Zimuje w poszyciach dachów i szparach między futrynami drzwi. Coraz częściej żyje blisko ludzi.
Barbara Górecka. Skończyła AWF, była trenerką łyżwiarstwa figurowego i gimnastyki, obecnie jest na emeryturze. W 2019 r. została odznaczona tytułem Człowieka Roku dla Nietoperzy przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Nietoperzy. Przez 14 lat uratowała około 1500 nietoperzy.
[…]

Piątka Weekendu ? jak pomóc nietoperzom
1. Gdy znajdziesz młodego nietoperza, który wypadł z kolonii, włóż go tam z powrotem. Jeśli w pobliżu nie ma kolonii, wieczorem sprawdź, czy po małe nie wróci mama. Jeżeli nie wróci, po założeniu rękawiczek nakarm nietoperza kozim mlekiem, włóż do pudełka z otworami i zawiadom Polskie Towarzystwo Ochrony Przyrody "Salamandra".
2. Gdy nietoperz wpadnie do domu latem, pozamykaj drzwi, szeroko otwórz okna, a prawdopodobnie wyleci. Nie dotykaj go gołą ręką. Zimą napój go wodą i zawiadom organizację ratującą nietoperze.
3. Wspieraj organizacje ratujące nietoperze - panią Basię można wesprzeć na: https://zrzutka.pl/b2nb2h.
4. Nie przeganiaj nietoperza siłą, nie bij go, nie panikuj. Wszystkie gatunki nietoperzy są w Polsce pod ścisłą ochroną.
5. Nie wywoź nietoperza na przykład do bunkra czy jaskini. Upewnij się u eksperta, w jakim środowisku mieszka znaleziony przez ciebie gatunek

Źródło i fotografie
garrulus
 
Posty: 4010
Dołączył(a): sobota, 22 września 2012, 21:04

Postprzez Lamika » piątek, 28 stycznia 2022, 12:24

Przeczytałam z ciekawoscią i sympatią do Pani Basi :D
Birds of a feather flock together.
Avatar użytkownika
Lamika
Administrator
 
Posty: 23954
Dołączył(a): sobota, 14 lipca 2012, 21:28
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Alicja » piątek, 28 stycznia 2022, 17:24

Bardzo ciekawe :) dobrze, że są jeszcze dobrzy i wrażliwi ludzie :D
P o z d r a w i a m
Obrazek
Avatar użytkownika
Alicja
 
Posty: 24954
Dołączył(a): wtorek, 24 lipca 2012, 12:57
Lokalizacja: Warszawa

Re: Ratuje nietoperze

Postprzez emen5 » piątek, 28 stycznia 2022, 20:01

Wspaniała osoba ta Pani Basia :D Do tego bardzo ciekawie opowiada o nietoperzach.
Pozdrawiam
Obrazek
Avatar użytkownika
emen5
 
Posty: 15701
Dołączył(a): wtorek, 24 lipca 2012, 07:42


Powrót do Artykuły prasowe - przyroda

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości