Obiecałam sobie kiedyś, że już żadnego kotka.... Życie lubi zaskakiwać.
We wrześniu pojawiło się takie małe coś. Plątało się pod moim świerkiem, więc zaczęłam toto karmić. Całymi dniami koczowało w przydomowych krzaczorach.
Pewnego dnia, kiedy nie pojawiło się na posterunku, nakładając jedzenie do miseczki powiedziałam do siebie:"Boziu, gdzie jesteś? Śniadanko czeka". Odwracam się i widzę, że toto stoi tuż za mną.
Kiedy zaczęło robić się zimno i deszczowo, pożyczyłam klatkę- łapkę, złapałam, wykastrowałam i po kwarantannie zabrałam do domu.
Tak więc obietnica sobie a życie sobie
Dziś oficjalnie przedstawiam Wam Boziu
Panienka ma około 4 miesięcy i czasem bardziej niż Boziu pasuje do niej Chupakabra lub Zło wcielone