Coś rozsypał mi się worek z powodami do narzekania. Tym razem z innej beczki: okresowo składam wniosek i dokumentację medyczną do zespołu orzecznictwa, aby uzyskać kartę parkingową (niczego więcej od nich nie chcę). Orzeczenie, nie wiadomo dlaczego, wydawane jest na trzy lata i wciąż trzeba je odnawiać. Warunki składania wołają o pomstę do nieba - tłum ludzi, niewiele miejsc do siedzenia, nie wszystkie okienka czynne - czekania, w najlepszym wypadku, na 3-4 godziny. Nie będę opisywać ile razy trzeba odbywać tę drogę przez mękę (odbiór orzeczenia, złożenie ponownej dokumentacji + zdjęcie na kartę parkingową, później odbiór karty, nie wspominając o warunkach oczekiwania na wizytę u lekarza orzecznika), czyli konieczność pojawiania się w tym koszmarnym miejscu co najmniej 5 razy. Tego jednak instytucji za mało. Nie zauważono, czy też nie chciano zauważyć, że teraz większość wyników badań otrzymuje się w formie wydruku komputerowego, z podpisem elektronicznym. Nic to, że mamy 21 wiek. Właśnie zawiadomiono mnie listem poleconym, że moja dokumentacja nie będzie rozpatrzona do momentu dostarczenia oryginałów wyników badań z wyraźnymi pieczątkami przychodni, podpisami osób upoważnionych, ich pieczątkami, nazwiskami i nie wiem już czym jeszcze. Czyli niepełnosprawni mają zacząć jeździć od przychodni do przychodni i domagać się tego co wyżej. Niech ten system szlag trafi wreszcie.