Przed chwilą obserwowałam niezwykłe, przynajmniej dla mnie, zachowanie samicy pustułki.
Wcześniej próbowała okryć skrzydłami całą piątkę i jej się to nie udawało, zawsze któryś maluch był poza "kołderką"
W pewnej chwili zobaczyłam, że maluchy są same, więc korzystałam z okazji, by spróbować je policzyć
Wróciła mama, podeszła do dzieci, ale nie po to, by je okryć, tylko chwyciła za główkę maluszka - może najmłodszego
i lekko go podniosła ...
... a następnie zabrała go od innych maluchów i przeniosła dalej...
... poza zasięg kamerki
Nie wiem, co nastąpiło potem
.... domyślam się tylko, że otuliła maluszka i nie ma teraz problemu z tym, że dzieci nie mieszczą się pod skrzydłami
Pozostała czwórka tuli się do siebie
Oby noc nie była zbyt zimna.