Zrobił się niespokojny. Przestał dobrze jeść. Ćwiczył w pudełku, więc dostał duże pudło ze ścianką do wspinania i od razu wykrył usterkę-niedoróbkę, źle przymocowany fragment maty
Gdy lotki całkiem wyrosły, przyszedł czas na sprawdzenie, czy jest zdolny do lotu. Został trochę odchudzony, by skrzydełka mogły go unieść
Poleciał ładnie na firankę i zaprezentował swoje piórka
Czekaliśmy już tylko na poprawę i ustabilizowanie się pogody.
Byłam pewna, że poleci dobrze, więc dzisiaj po południu pojechaliśmy na samą górę naszego bloku - na strych na 11. piętrze - wylot z takiej wysokości, na której często jerzyki mają gniazda, oszczędza młodemu wysiłku wznoszenia się, jaki musi zrobić startując z ręki człowieka stojącego na ziemi.
Ale trzeba być pewnym, że jerzyk dobrze poleci.
Tu moment przed odlotem - nie wolno podrzucać, trzeba jerzykowi dać czas do popatrzenia na okolicę i zdecydowania, czy jest już gotowy do odlotu. Jak jerzyk jest gotowy do lotu, to sam startuje i to bardzo szybko
Jak nie leci, to trzeba zaczekać dzień lub dwa.
Poleciał pięknie , mało co stracił na wysokości lotu, wzniósł się ponad dachy i na niebo. Patrzyłam zachwycona i zapomniałam o robieniu zdjęć
Jak się opamiętałam, jerzyka już nie było
Mam nadzieję, że szczęśliwie doleci do Afryki, a kiedyś wróci w moją okolicę.