Chcesz komentarza, 78. Oto i on.
To typowe science fiction, przy czym science jest tu 10%, a pozostałe 90% to fiction. Garstka faktów naukowych przemieszana z wymysłami (bo nawet hipotezą nie warto tego nazwać) nawiedzonych autorów książek o ufo-ludkach (celowo trywializuję ich wymowę). Przy czym naukowców reprezentuje tu biolożka z prowicjonalnej uczelni i emerytowany doktor (Ph.D) podobno pracujący niegdyś w NASA. Reszta to autorzy książek. Tu dochodzimy do eksperymentu z lodowcem, który nie dowodzi niczego. Kilka lat temu czytałam o tego typu próbkach pobranych przez poważnych naukowców w sterylnych warunkach (czego tu było ewidentnie brak) i znalezieniu martwych bakterii, przy czym po początkowym szumie zaczęto skłaniać się do opinii, że na którymś etapie próbki mogły zostać zanieczyszczone.
W każdym razie według mnie film oparty na nieco bardziej zaawansowanych intelektualnie teoriach niż hipoteza o płaskości Ziemi, ale za daleko to już nie